Tajemnica stodoły
W malowniczej wiosce, gdzie domy kryły się między pagórkami, a pola ciągnęły się aż po horyzont, mieszkał pewien traktor. Jego imię brzmiało Julek. Był koloru czerwonego, z wielkimi, okrągłymi kołami i zawsze miał na sobie uśmiech. Pracował ciężko od świtu do zmierzchu, ale zawsze miał czas na zabawę i rozmowy z mieszkańcami wioski.
Pewnej burzliwej nocy, kiedy deszcz lał jak z cebra, Julek schronił się w stodole. Wiatr szalał na zewnątrz, a stodoła skrzypiała niepewnie pod jego naporem. W cieniu, w kącie stodoły, Julek zauważył coś, co wcześniej tam nie było, stary, zakurzony zwój. Ciekawość zwyciężyła strach przed burzą. Traktor ostrożnie podszedł do zwoju i rozwijał go swoim metalowym hakiem.
– Ciekawe, co to może być – mruknął do siebie.
Zwój był zaklęciem. Słowa były napisane starą, elegancką czcionką, ale Julek jakoś zdołał je odczytać. Były to magiczne formuły, które nadawały jego kołom magiczną moc. Z wewnętrznego zaskoczenia, Julek zaczął powtarzać formułę. Jak na zawołanie, koła zaczęły świecić jasnym, niebieskim światłem, które oświetlało całą ciemną stodołę. Istotnie, magiczne słowa nadały kołom Traktora Julka niezwykłą moc.
– Ale to niesamowite! – wykrzyknął Julek, patrząc na swoje świecące koła.
Tego wieczoru Julek odkrył, że gdy wypowiadał magiczne słowa, jego koła świeciły tajemniczym blaskiem i potrafiły go przenieść w dowolne miejsce. W jednej chwili był w stodole, a w następnej na kształtnym pagórku obok. Potem znowu w stodole, a później pod wielkim dębem na końcu wioski. Był to cudowny prezent, który sprawił, że Julek stał się jeszcze bardziej niezwykły.
Dni mijały, a Julek coraz lepiej opanowywał swoją nową moc. Wioska szybko dowiedziała się o jego magicznych kołach i wszyscy byli zaskoczeni i pod wrażeniem. Ale Julek wiedział, że ta moc jest dobra i chciał jej używać, aby pomagać innym.
– Julek, proszę, przenieś mnie do mojego pola – prosił stary rolnik.
– Oczywiście! – odpowiadał zawsze chętny do pomocy Julek, wypowiadając magiczne słowa, a potem byli już na miejscu.
Życie w wiosce stało się jeszcze bardziej ekscytujące z nowo odkrytą mocą Julka. Dzielny traktor nie mógł doczekać się kolejnych przygód, które na niego czekały.
Lecz na te przygody musimy poczekać do kolejnej części bajki…
Przygoda w czasie żniw
Julek zawsze lubił żniwa. Te dni były pełne ciężkiej pracy, ale też radości z obfitości plonów. W tym roku jednak coś było nie tak. Zboże na jednym z pól zaczęło tajemniczo znikać. Nie tak, jakby ktoś je kradł, ale jakby po prostu znikało w powietrzu.
– Karol, Tadek, zauważyliście to? – zapytał pewnego dnia Julek, patrząc na swoich dwóch przyjaciół – kombajn Karol i ciągnik Tadek.
– Tak, to prawda. Zboże z mojego pola również znika – odpowiedział Karol, wyglądając zaniepokojony.
– Musimy to sprawdzić – zdecydował Julek.
I tak, kiedy noc nadeszła, nasza trójka przyjaciół postanowiła zbadać sprawę. Julek wypowiedział magiczne słowa i jego koła zaczęły świecić. W jednej chwili byli w środku wioski, a w następnej już na polu z znikającym zbożem. Ale nic nie było innego niż zwykle.
– Może powinniśmy poczekać i obserwować – zaproponował Tadek. – Może uda nam się coś zauważyć.
I tak też zrobili. Godzina mijała za godziną, a Julek, Karol i Tadek czekali i obserwowali. W końcu, kiedy księżyc był najwyżej, zauważyli coś dziwnego. Zboże zaczęło się delikatnie poruszać. Nie było wiatru, a jednak źdźbła ruszały się, jakby coś się pod nimi poruszało. Julek wypowiedział magiczne słowa, a jego koła zaczęły świecić. Przeniósł się na drugą stronę pola i zauważył to samo.
– Chłopaki, coś jest nie tak – powiedział Julek, wracając do swoich przyjaciół. – Zboże porusza się samo. Musimy to zbadać.
Julek wypowiedział magiczne słowa i przeniósł się pod ziemię. Tam zauważył małe, żółte stworzenia, które wyglądały jak robaki, ale miały wielkie, okrągłe oczy i duże, białe zęby. Byli to zbożojady – rzadko spotykane stworzenia, które żywiły się zbożem. Zrozumiał wtedy, dlaczego zboże znikało.
Julek wrócił do Tadka i Karola i opowiedział im o swoim odkryciu. Razem postanowili, że muszą pomóc zbożu i pozbyć się zbożojadów. Ale jak to zrobić? Julek wpadł na pomysł. Wypowiedział magiczne słowa i przeniósł się do najbliższego miasta, gdzie kupił specjalny preparat przeciwko zbożojadom. Potem wrócił na pole i rozpylił go na całym obszarze.
Następnego dnia zbożojady zniknęły, a zboże przestało znikać. Julek, Karol i Tadek byli dumni, że udało im się rozwiązać problem. Od tego dnia żniwa były jeszcze bardziej radosne, a zboże rosło obficie aż do końca sezonu.
Tak oto Julek użył swojej magicznej mocy, aby pomóc swoim przyjaciołom i uratować żniwa. Ale to nie był koniec jego przygód. Wiedział, że jego magiczne koła mogą przenosić go nie tylko w różne miejsca, ale także w czasie. Julek nie mógł się doczekać kolejnych przygód, które na niego czekały.
Lecz na te przygody musimy poczekać do kolejnej części bajki…
Magiczna pomoc w sadzie
Pewnego dnia, świeżo po śniadaniu, Julek zauważył smutno wyglądającego Pana Jabłoniowskiego. Jak zawsze, stary sadownik zasiedział się w swoim ogrodzie. Ale tym razem nie był to widok radosnej pracy. Drzewa były chore, a jabłka nie rosły tak obficie jak zwykle.
– Panie Jabłoniowski, co się stało z jabłkami? – zaniepokoił się Julek.
– Oh, Julek – westchnął stary sadownik. – Drzewa są chore. Nie znam lekarstwa na tę chorobę. Jabłka nie rosną, a żniwa są tuż za rogiem.
Julek pomyślał przez chwilę, zastanawiając się, jak mógłby pomóc. Nagle wpadł na pomysł – mógłby skorzystać z magicznej mocy swoich kół, by wrócić do przeszłości i zobaczyć, jak drzewa wyglądały przed zachorowaniem!
– Mam pomysł, Panie Jabłoniowski! – rzekł Julek. – Wykorzystam moc swoich kół, aby wrócić do przeszłości i sprawdzić, co się stało.
– Czy na pewno to jest bezpieczne, Julek? – pytał niepewny Pan Jabłoniowski.
– Tak, jestem pewien – odpowiedział Julek z uśmiechem.
Traktor wypowiedział magiczne słowa i w mgnieniu oka znalazł się w przeszłości. Drzewa były pełne zdrowych, soczystych jabłek. Julek przyjrzał się im dokładnie, szukając jakiejkolwiek różnicy. Wkrótce zauważył małe, prawie niewidoczne owady na jednym z drzew. Zrozumiał, że to one były przyczyną choroby drzew.
Wrócił do teraźniejszości i opowiedział Panu Jabłoniowskiemu, co odkrył. Stary sadownik był zdumiony, ale również pełen wdzięczności.
– Musimy przegonić te owady! – powiedział zdecydowanie.
Wykorzystując swoje silne reflektory, Julek oświetlił drzewa, a Pan Jabłoniowski spryskał je specjalnym środkiem, który odstraszał owady. Wkrótce, owady zniknęły, a drzewa zaczęły wyglądać zdrowiej.
Z radością patrzyli, jak drzewa powoli wracały do życia. Jabłka zaczęły rosnąć obficie, a Pan Jabłoniowski miał łzy w oczach, widząc jak jego sad odzyskuje dawne piękno.
– Dziękuję, Julek – powiedział wzruszony. – Bez Ciebie nie udałoby mi się uratować moich jabłek.
Julek uśmiechnął się szeroko. Cieszył się, że mógł pomóc. Wiedział, że prawdziwa moc leży nie tylko w jego magicznych kołach, ale także w dobroci i gotowości do niesienia pomocy.
Julek powrócił do swojej codziennej pracy, ale zawsze był gotowy na kolejne przygody. Cóż, te przygody musimy opowiedzieć innym razem…