Zniknięcie miodu
Pewnego słonecznego ranka, Niedźwiedź Bartek obudził się z niepokojącym odczuciem głodu. Jego brzuch burczał jak rozbudzony wulkan, a myśli kręciły się wokół jednego – miodu. Bartek, jak każdy niedźwiedź, bardzo lubił miód. Zawsze miał go w zapasie, ukryty w tajnej spiżarni gdzieś w gęstwinie lasu.
– Ach, nic tak nie smakuje na śniadanie jak słoik domowego miodu – pomyślał Bartek, oblizując się na samą myśl.
Wstał więc z ciepłego legowiska i ruszył w kierunku swojej tajnej spiżarni. Wszystko w lesie wydawało się takie jak zawsze. Ptaki śpiewały poranne pieśni, a wiewiórki zwinne jak zawsze skakały z gałęzi na gałąź. Wszystko wydawało się w porządku, a jednak… Gdy Bartek dotarł do spiżarni, to co zastał na miejscu, zmroziło mu krew w żyłach.
– Co to jest?! Gdzie jest mój miód?! – wykrzyknął zaskoczony Bartek, patrząc na puste miejsce, gdzie jeszcze wczoraj stały słoiki pełne złocistego miodu.
Bartek poczuł, że serce zaczyna mu bić szybciej. Miał przecież tego miodu na cały rok! Kto mógł go zabrać? Nagle zauważył coś na ziemi. To były ślady! Ktoś musiał tutaj być. Bartek postanowił od razu wyruszyć na poszukiwania.
Ślady prowadziły w głąb lasu. Wzdłuż ścieżki Bartek zauważył resztki miodu. To musiał być jego złodziej. Ale kto mógł zabrać tyle miodu? I po co mu tyle miodu? Bartek zastanawiał się nad tym, podążając coraz głębiej w gąszcz lasu.
Po drodze Bartek spotkał wiele swoich przyjaciół i pytał ich, czy widzieli kogoś z dużą ilością miodu. Jednak nikt nie mógł mu pomóc. Świnka Ewa, Sarna Klara, nawet stary Lis Ignacy – nikt nie widział niczego podejrzanego.
– Cóż, na szczęście zostawiłem trochę miodu w domu – pomyślał Bartek, próbując pocieszyć siebie samego.
Ale mimo to nie mógł tak po prostu odpuścić. Przecież to były jego zapasy! Ktoś musiał za to odpowiedzieć. Zdecydował, że nie wróci do domu, dopóki nie odnajdzie swojego miodu. I tak, krocząc śladem miodu, Niedźwiedź Bartek ruszył w nieznane.
A tam, w gęstwinie lasu, czekało na niego coś, czego się nie spodziewał…
Tajemniczy przyjaciel
Przez cały dzień, Bartek nieprzerwanie podążał śladem miodu. Ledwo zauważal, jak słońce powoli schodziło za horyzont, a las zapadał w mrok. W końcu, po wielu godzinach, ślady zaprowadziły go do starej, ciemnej jaskini ukrytej wśród rozłożystych drzew.
– Czy to możliwe, że mój miód jest tu? – zastanawiał się Bartek, patrząc na mroczne wnętrze jaskini.
Jaskinia była cicha i pusta, a jedynym dźwiękiem, który napełniał ją, było echo Bartkowego burczącego brzucha. Ale przed wejściem do jaskini, Bartek zauważył coś niezwykłego. Małe, błyszczące oczy patrzyły na niego z ciemności.
– Kto tam jest? – zawołał Bartek, próbując dostrzec właściciela tych oczu.
Z mroku jaskini wyszedł mały, przestraszony nietoperz. Był mniejszy od Bartka, ale jego oczki błyszczały odważnie w ciemności.
– Cześć, jestem Edek. – powiedział nietoperz cichym głosem. – Widziałem, jak tajemnicze stworzenia wynosiły twój miód do tej jaskini.
Bartek poczuł, jak serce zaczyna mu bić szybciej. Czy to właśnie znalazł swojego złodzieja? Ale kto by mógł to być? I dlaczego nietoperz nic nie zrobił, widząc, jak kradną miód?
– Dlaczego nic nie zrobiłeś, Edek? – zapytał Bartek, próbując ukryć swoje rozczarowanie.
– Byłem zbyt przestraszony. – odpowiedział Edek, opuszczając głowę. – Ale mogę ci pomóc go odnaleźć.
Bartek patrzył na małego nietoperza. Edek wyglądał na szczerego, a Bartek poczuł, że może mu zaufać. Po krótkim namyśle, zdecydował się zawrzeć sojusz z Edekiem.
– Dobrze, Edek. Zróbmy to razem. – powiedział Bartek, podając nietoperzowi łapę.
Edek uśmiechnął się i potrząsnął łapą Bartka. I tak, razem, Niedźwiedź Bartek i nietoperz Edek zdecydowali się zgłębić tajemnicę ciemnej jaskini, nie wiedząc, co ich tam czeka…
Tymczasem, w głębi lasu, coś zaczęło się poruszać. Coś dużego, coś co lubiło miód tak samo jak Bartek…
Tajemnica rozwiązana
Po długim marszu przez gąszcz lasu, Niedźwiedź Bartek wraz z nowym kompanem, nietoperzem Edekiem, dotarli do jaskini, do której prowadził miodowy ślad. Była to ciemna i tajemnicza grota, kryjąca wiele tajemnic. Na początku obaj byli przerażeni, ale wspólnie zdecydowali się wejść głębiej.
– Musimy być odważni, Edek – powiedział Bartek, chociaż sam nie był pewien, co mogą tam zastać.
W środku jaskini panował półmrok, a jedynym źródłem światła były błyszczące świecące robaki. Wzdłuż ścian jaskini prowadził miodowy ślad. Bartek i Edek podążali za nim, aż dotarli do wielkiego otworu.
– Bartek, patrz! – krzyknął Edek, wskazując na coś na dole otworu.
Na dnie otworu była cała kolonia mrówek. Pracowały niesamowicie ciężko, przenosząc coś z miejsca na miejsce. Ale to nie były zwykłe mrówki. Były ogromne, prawie tak duże jak Bartek. I co najważniejsze – przenosiły słoiki z miodem!
– To one ukradły mój miód! – wykrzyknął Bartek z przerażeniem, patrząc na mrówki.
Ale Edek na to tylko uśmiechnął się. – Bartek, one tylko chciały przetrwać zimę. Każdy w lesie musi jakoś przetrwać, prawda?
Bartek zrozumiał, co miał na myśli Edek. Mrówki również potrzebowały jedzenia na zimę. Owszem, zabrały jego miód, ale tylko po to, aby przetrwać. Wtedy Bartek zdecydował się na coś niesamowitego.
– Mrówki, mogę podzielić się moim miodem – powiedział Bartek. – Ale tylko pod warunkiem, że pomożecie mi zebrać więcej na przyszłość. Co wy na to?
Mrówki zgodziły się na propozycję Bartka. Były wdzięczne za jego dobroć i zobowiązały się pomóc mu w przyszłości. Tak oto Bartek i Edek rozwiązali tajemnicę zniknięcia miodu, a jednocześnie nauczyli się ważnej lekcji o dzieleniu się i współpracy.
Od tego czasu mieszkańcy lasu zawsze mogli liczyć na siebie nawzajem. A Bartek? Bartek nigdy więcej nie obawiał się o swoje zapasy miodu. Wiedział, że zawsze może liczyć na pomoc swoich nowych przyjaciół – Edka i mrówek.